wtorek, 10 lutego 2015

noworoczne postanowienia- realizacja




Z postanowieniami bywa różnie- się postanawia i.... się zapomina. Ale nie... nie ja.

A więc jedziemy.
I to dosłownie.


Prawo jazdy. Coś oczywistego, potrzebnego i normalnego. Niestety dla mnie połączone ze zbyt wybujałą wyobraźnią i brakiem pewności siebie. Ale damy radę.

6 lat temu robiłam kurs, zdawałam 3 czy 4 razy w Wałbrzychu. Później nastała przeprowadzka, życie na własną kieszeń, problemy, praca i ... tak wyszło.
W chwili obecnej jestem na "bezrobociu" więc trzeba ponadrabiać zaległości. Wyciągnęłam papiery ze swojej gminy- z którymi mogłam pójść do word'u i z marszu zapisać się na egzamin- i to dobrych parę miesięcy temu... no ale - jak zawsze ale :)

Więc wyszłam z domu, wpisałam w telefon pierwszą szkołę jazdy którą kojarzyłam z reklam na mieście, wybrałam numer i zadzwoniłam- od tak w drodze do sklepu (#zasięg w domu taki fajny)

I tak się to już potoczyło. Odebrała miła Pani, pytając o to jaki chcę samochód, który pakiet u nich wybieram- jakbym cokolwiek o tym wiedziała, hasając pomiędzy półkami w delikatesach. Przystanęłam na 15 godzinach jazd- z czego już 4 miałam zrobić następnego dnia- taak to miało być tempo :)

Na chwilę obecną mam wyjeżdżone 10/15 godzin, na pewno wykupię ich więcej- po 6 latach bywa różnie
no i rzecz jasna, Wrocław taki fajny :D

Nie ma co marnować czasu- naczytałam się o tej teorii więc muszę się zmusić do jej przerobienia. Chciałabym się w tym tygodniu zapisać chociaż na egzamin teoretyczny- żeby mieć go z głowy.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz